Powszechnie uważa się, że rolnicy swoje święto obchodzą podczas dożynek, które zwyczajowo urządza się na przełomie sierpnia i września.
W piątek 15 maja przypada Patronalne Święto Rolników, którzy w tym dniu wspominają swojego patrona świętego Izydora Oracza. Pochodzący z Hiszpanii Izydor jest patronem wielu parafii w naszym kraju. Z tej okazji w całej Polsce odbywają się nabożeństwa, uroczystości, występy artystyczne oraz różne konkursy. Niestety, w dobie koronawirusa nie możemy wspólnie świętować…
A to dzięki ciężkiej pracy rolników mamy na stołach owoce, warzywa, chleb, mięso i wiele innych produktów.
Krzysztof Rudnicki, rolnik, przewodniczący komisji rolnictwa, gospodarki gruntami i ochrony środowiska, zdobywca II miejsca w regionalnej i wojewódzkiej edycji konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”, rolnik, który wprowadza innowacyjne odmiany i technologie uprawy, opowiedział o obecnej sytuacji rolników gminy Wińsko.
Gmina Wińsko jest gminą rolniczą, na terenie której jest około 1500 rolników.
– Na terenie gminy są duże gospodarstwa i te mniejsze kilku hektarowe. Na przykład w Białawach, w których mieszkam są różne gospodarstwa po 100 hektarów, ale i takie, które mają 6, 10 czy 15 hektarów. Nie mamy wielkich hodowli krów czy świń. W mojej okolicy gospodarstwa, w których są te zwierzęta są sporadyczne. Gdzieniegdzie są świnki czy krowy, ale raczej na własny użytek, a nie w takich ilościach, żeby rolnik mógł z tego żyć. Za to na wielu podwórkach są kury, kaczki i to nie tylko u rolników – mówi Krzysztof Rudnicki i dodaje, że w jego okolicy na polach najczęściej można zobaczyć rzepak i inne zboża.
– Staramy się tak zarządzać uprawami, żeby robić zmianowanie. Mniejsi rolnicy skupiają się przede wszystkim na zbożach. Ja na przykład sieję rzepak, ale w wiosce jest też kukurydza – mówi przewodniczący komisji.
Na początku tygodnia nad województwem dolnośląskim przeszły burze z gradem, w niektórych miejscach padał śnieg, a temperatura spadła poniżej zera. Krzysztof Rudnicki mówi, że lodowate opady ominęły okolice Wińska.
– Śnieg czy grad może bardzo zaszkodzić rzepakowi, który pod wpływem odciążenia może się połamać i może wyrządzić wielkie szkody. Zboże czy kukurydza nie są aż tak narażone.
Za jedno z największych zagrożeń dla rolników pan Krzysztof uważa suszę:
– Do tej pory było bardzo sucho, brakowało nam bardzo wody. Ostatnio jednak raz spadło 20 litrów wody, potem 25 litrów i sytuacja się poprawiła. Oczywiście, to cały czas jest za mało, ale gdyby takie opady powtarzały się, nie byłoby najgorzej. Jeszcze żeby tak spadły dwa porządne deszcze… – uważa Krzysztof Rudnicki. Jak dodaje, w jednej z części gminy (Boraszyce, Łazy) rolnicy, którzy sieją kukurydzę mają spory problem z dzikami, które niszczą uprawy, ale podkreśla:
– Zawsze jednak największym problem jest dla nas susza, bo plony są niższe, gorszej jakości.
Mamy wiosnę i ceny krajowych warzyw i owoców poszybowały w górę. W zeszłym roku rekordy biły ceny pietruszki, a w tym polskie jabłka kosztują już nawet 6 zł za kg. Skąd biorą się tak wysokie ceny polskich warzyw i owoców?
– Wiosną ceny zawsze idą w górę. W grudniu na przykład sprzedawaliśmy pszenicę po 67 zł, teraz jest po 85 zł. To ogromna różnica dla rolników, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości, poza tym przechowywanie zboża to ryzyko. Jak to się mówi, raz się uda i jest się na wozie, a innym razem pod wozem. Rolnicy z naszej okolicy już nie mają zboża do sprzedaży. Skąd wysokie ceny w sklepach? Zwykle nie wiążą się one z cenami skupu, bo kilka lat temu, kiedy chleb kosztował połowę swojej dzisiejszej ceny rolnicy sprzedawali po tyle samo co teraz. Obecnie wielkie firmy dyktują ceny. Od zbóż przez warzywa i owoce, mleko.
Na ceny płodów rolnych wpływa także koszt, jaki trzeba ponieść na zatrudnienie pracowników sezonowych. Specjaliści przewidują, że z powodu zamknięcia granic może zabraknąć rąk do pracy na polach, przede wszystkim przy zbiorze owoców i warzyw.
– Myślę, że naszej gminy ten problem nie dotknie. Nie mamy na naszym terenie wielkich plantacji truskawek, bobu czy innych warzyw. Większość ma zboża i zbór odbywa się maszynowo. Muszę jednak przyznać, że w ostatnim czasie zauważyłem, że brakuje rąk do pracy w rolnictwie – uważa Krzysztof Rudnicki.
Wszystkim rolnikom życzymy sprzyjających warunków atmosferycznych, satysfakcji z pracy, poczucia bezpieczeństwa, sukcesów w życiu zawodowym i osobistym, a także realizacji wszystkich planów.