Za chleb płacimy już 8 proc. drożej niż przed rokiem, a to może nie być koniec podwyżek. Branża zmaga się z rosnącymi kosztami produkcji i zatrudnienia. Fatalne skutki może mieć otwarcie niemieckiego rynku pracy. Dane GUS wskazują, że po jesiennych podwyżkach cen chleb w listopadzie był droższy o 8 proc. niż rok wcześniej. Jak pisze „Rzeczpospolita”, główne powody to droższa mąka, energia i praca.
Cena surowców do produkcji w piekarnictwie to aż 45 proc., dlatego drożejąca od drugiego kwartału mąka wymusiła na piekarzach podwyższenie cen. Nie mniejsze znaczenie ma presja płacowa, a koszty pracy to jedna czwarta kosztów działalności piekarni.
Ogólne koszty piekarń tylko w pierwszym półroczu wzrosły o 7,5 proc., a przychody o 7 proc., co oznacza, że piekarze nie nadążają za wzrostem płac. Od dłuższego czasu zmagają się z problemem braku chętnych do pracy, a poważnym zagrożeniem jest otwarcie niemieckiego rynku na pracowników z Ukrainy.
Przedstawiciele branży szacują, że Ukraińcy stanowią już nawet 40 proc. wszystkich pracowników piekarń – piekarzy, sprzedawców czy kierowców. Przy oferowanych zarobkach 2,5-4 tys. netto polskie piekarnie nie będą w stanie konkurować z ofertami pracy w Niemczech.
W obliczu rosnących kosztów i spadku spożycia pieczywa, piekarze starają się zwiększać przychody, oferując droższe, wyższej jakości pieczywo – na zakwasie i z różnymi dodatkami.
Mimo to z rynku znika coraz więcej zakładów – upadają głównie małe piekarnie, a udziały w rynku zwiększają duże zakłady.
źródło: money.pl